Historie (nie) zmyślone

Uwielbiam posąg Hermesa dłuta greckiego rzeźbiarza Praksytelesa. Z pewnością odwiedzę Peloponez również w tym roku, by go zobaczyć. Dzieło wybitnego twórcy przetrwało wieki mimo niechęci do posągu samego autora. Hermes zachwyca dzisiaj wielbicieli kultury antycznej w muzeum archeologicznym w starożytnej Olimpii, choć sam Praksyteles uważał rzeźbę za słabą i nieudaną. By zamanifestować swój zły stosunek do niej, umieścił posąg w pracowni ustawiony twarzą w kierunku ściany, w ciemnym kącie, tyłem do potencjalnych klientów. Przymocował go też prętem z brązu do sąsiednich ścian w taki sposób, by nikt nie mógł zajrzeć Hermesowi w twarz (stąd w ujęciu od tyłu widniejąca w plecach posągu dziura!:) Artysta bezlitośnie skazał rzeźbę na zniszczenie, ale przeznaczenie chciało inaczej. 
    Po niespodziewanym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Ateny, całkowitemu zniszczeniu uległa większość dzieł mistrza, a on sam zginął. Tymczasem podle potraktowany Hermes odpadł wprawdzie od ściany, ale niewiele uszkodzony przetrwał do dzisiaj. Cieszy oczy potomnych i reprezentuje styl Praksytelesa niezależnie od odczuć samego mistrza. Los bywa przekorny.




  

Popularne posty