Zamość moja miłość
Zapewne nikt nie zaprzeczy, że Zamość potrafi oczarować:) Takim zastaje go letnim rankiem bohaterka powieści "Wieczność bez ciebie":
Wcześnie rano Klara założyła jeansy i podkoszulek, i
wymknęła się z sypialni. Weszła do salonu, z kolanami podciągniętymi pod brodę usiadła
na szerokim drewnianym parapecie i wyjrzała na rynek. Było pusto i sennie.
Schody ratusza i okoliczne ulice spowiła mgła. Po źle przespanej nocy bratanica
Barbary postanowiła uciec do swojej ulubionej samotni. Sen z powiek spędzały
jej nocą koszmary z udziałem Kamili Guzik. Teraz w pustym salonie zamierzała,
jak za dawnych lat, w spokoju przemyśleć swoje rozterki. Klimat do rozmyślań
był znakomity. Ulubiony zegar wuja wybił właśnie godzinę szóstą. Wszyscy w domu
spali, nawet na płycie rynku nie było żywego ducha. Tylko z fasady kamienicy
Pod Aniołem, przy ulicy Ormiańskiej, spoglądała na nią wynurzająca się z
porannej mgły płaskorzeźba archanioła Gabriela z lilią w ręku. Nagle zerwał się
wiatr. Uniósł płatki kwiatów, porzuconych przez kogoś wieczorem na bruk. Z oparami
mgły stworzył wir, który przed schodami ratusza „zatańczył”, niespodziewanie przybierając
kształt kobiety w białej sukni.
– O, Jezu! –
Zdziwiła się Klara.
Skojarzyła przywidzenia ze słowami piosenki:„Tańczą panowie, tańczą panie na moście w Awinion”. Poczuła
dreszcz na plecach i dziwną senność. Zamruczała refren, a potem niespodziewanie
dla samej siebie zmarnowała szansę na przemyślenia i... zasnęła jak suseł.
W świątecznej szacie zimową porą.