Kociaku przyjeżdżaj- czyli kocham teatr
Violetta Villas, wielka osobowość estradowa była prywatnie
krucha i bezbronna. Jej prawdziwa historia to pasmo zdumiewających sukcesów i porażek.
Nie jest tajemnicą, że utalentowana i
kreatywna scenicznie rzucała publiczność na kolana, jednak zupełnie nie radziła sobie w codziennym życiu. Jej
osobiste sprawy były nieuporządkowane jak wszystko, co ją otaczało. Cała Polska
wstrzymała oddech, gdy w 1988 roku wyruszyła do Ameryki, by spełnić marzenie o stabilizacji życiowe-niepotrzebnie. Monotonne życie u boku biznesmena Teda Kowalczyka, z dala od
bliskich, okazało się dla niej zbyt trudnym wyzwaniem.
Od momentu powrotu do
ojczyzny po wojażach artystycznych w Ameryce, podobnie jak w młodości, była obiektem
krytyki i ataków medialnych. Nigdy nie udało
się jej przekonać oponentów ani do
siebie, ani do swojej barwnej personality.
Ostatecznie ścigana przez ciekawskich dziennikarzy odizolowała się od ludzi. Zamknęła się w rodzinnym domu w Lewinie
otoczona zwierzętami. Trudno sobie wyobrazić, co czuła osoba obdarzona przez
los tak wielkim talentem, bezustannie negowana.
Moja sztuka jest smutną opowieścią o samotności gwiazdy,
która pomimo ewidentnego talentu stała się ofiarą swojej życiowej
niezaradności, ludzkiej głupoty i
skorumpowanego do cna polskiego schowbiznesu.
Premiera dramatu „Kociaku przyjeżdżaj, czyli Villas story” odbyła się 17
czerwca w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay w Krakowie.