Wakacje w cieniu greckiej tragedii


Niepokoi mnie sytuacja Grecji i moich greckich przyjaciół. Przywołuję wspomnienia najpiękniejszych chwil w życiu, które spędziłam właśnie w ojczyźnie Homera. Nie bronię nieprzejednanej postawy greckich polityków wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego, niezrozumiałej dla większości Europejczyków, a w moim przekonaniu spowodowanej rozpaczliwą próbą odbicia się od finansowego dna i naprawienia błędów politycznych poprzednich rządów. Nie wiem, czy premier Tsipras postępuje słusznie, ale nie oszukujmy się, Unia Europejska ma swój udział w tej tragedii.
A sami Helleni? Mało pragmatyczni, z natury życzliwi całemu światu po raz kolejny w swojej historii odrabiają przykrą lekcję z ekonomii. Aż trudno uwierzyć, że ze swoimi utopijnymi poglądami przetrwali dotąd w gigantycznie skomercjalizowanym świecie i wciąż cieszą się powszechną sympatią. Tę, zawdzięczają chyba zrównoważeniu narodowych wad ujmującymi zaletami. Współczesny Grek, to wprawdzie człowiek mało pragmatyczny, ale hojny, niepoprawny wizjoner, trochę niefrasobliwy, ale bardzo sympatyczny.

Niestety znane jest też powiedzenie, że serce Grecji „bije po lewej stronie”, a ta z pozoru niedorzeczna metafora obrazuje wrodzoną skłonność Hellenów do politycznego lewicowania.

No i stało się. Komunistyczny premier postawił wszystko na jedną kartę. Pchnął swoją ojczyznę na skraj bankructwa. Efekt jest piorunujący, cała Europa wstrzymuje oddech. 

Jak to mawiał słynny Aleksy Zorba?

„ Jaka piękna katastrofa……!”

Grecy są przerażeni, ale uśmiechają się przez łzy. To bardzo pogodny naród. Wierzą, że mimo wszystko będzie dobrze. Ja też wierzę. Trzymam kciuki za moich bałkańskich przyjaciół, ale skoro mamy lato i wakacje, reszta przemyśleń, o wszystkim, musi poczekać do jesieni.





Popularne posty