Zapachniało latem
Najpierw zakwitły kasztany. Ten fakt jedynie
maturzystów zachęcił do przesiadywania nad książkami. W mojej klasie wiolonczeli
popsuła się dyscyplina, a teraz jest jeszcze gorzej, bo zapachniało wakacjami.
Coraz trudniej nakłonić młodych artystów do mozolnych ćwiczeń. Nawet ja myślami
wybiegam daleko poza mury szkoły.
-Mamy ważny koncert. Trzeba się jeszcze
trochę postarać- mówi z powagą mój siedmioletni uczeń.
Przytakuję głową. Mądre dziecko, myślę
sobie. Swoją drogą, to ja powinnam mobilizować malca, a nie on mnie. Prostuję
się na krześle za biurkiem i zaczynam z uwagą śledzić jak smyczek Hubisia
wędruje przed moim nosem w lewo i w prawo.
Przez uchylone drzwi zagląda do klasy
jedna z moich licealistek.
- Podziwiam panią. Straszny upał, a wy tu z takim uporem trenujecie.
Uśmiecham się i mruczę pod
nosem.
- Z uporem, o tak, z uporem.
Moje spojrzenie mimo woli biegnie w
kierunku terenów zielonych z oknem.
- A czuje pani, jak sianem
zapachniało?- Kusi nastolatka.
- Patrycja, co to za teksty? Zmykaj
stąd- wypycham ją za drzwi.
Czuję to siano. Do końca roku
szkolnego zostało jeszcze tylko kilka dni.