Nierealne marzenia
Choć ostatnio
przeważnie pada nie śnieg, a deszcz, trudno uwierzyć, że to już koniec zimy.
Jest ciepło, a ma być jeszcze cieplej. Nic dziwnego, że zaczynam marzyć o
wakacjach. Trochę za wcześnie? Z pewnością tak, jednak ostatnie lata były dla
mnie stresujące i bardzo pracowite. Zapomniałam jak wygląda beztroska i bezczynność.
Snuję więc nierealne marzenia na ten temat. Na przekór zimie oglądam fotografie
letnich podróży, jednak to, co wiedzę, rozczarowuje.
Dwie spalone słońcem figurki przemierzają bezdroża Grecji. Ze zdjęć
wynika, że są w ciągłym ruchu. Wprost z gór pędzą nad morze. Gdy docierają do
wybrzeża spieszą się, by zwiedzić okolicę i poznać nowych ludzi. O jakiej beztrosce
marzę skoro, jak widać, wiecznie gdzieś gnam? Nie potrafię usiedzieć w jednym
miejscu nawet podczas urlopu. Utrzymanie mnie przez godzinę na plaży graniczy z
cudem.
Po przeglądzie wakacyjnych fotek dochodzę do wniosku, że koniec lutego wcale nie jest taki
zły. Owinęłam się kocykiem, popijam kawę z rumem i patrzę w okno. Właśnie znowu zaczyna padać śnieg. Fajnie tak, w zimowy weekend, nic nie robić i czekać na
lato. Oj! Będzie się działo.....